New York Public Library

fifi.

siedziała gdzieś na schodkach drapiąc się po kolanie. prawym.

nate

a nejt szedł przed schodkami, w sumie to całkiem dreptał, wracał biedaczek z imprezy :c dłonie trzymał w opuszczonych rurkach i miał pogniecioną koszulę i i i poluźniony krawat. słowem lowe. no to szedł ;xx

vanilla.

tak, a vanillka siedziała obok fifjowej, bo musiała ją zanudzac, więc, tłumaczyła jej coś bardzo ciekawego załużmy że był to wczorajszy odcinek myszki miki!

fifi.

słuchała vanilki, a przynajmniej udawała, że słucha. i przez przypadek kopnęła nejta, bo ma długie nogi xddd.

nate

nejt jakby trochę się obudził, bo całkiem spojrzał na fifi, potem na jej nogi, a potem na vanilkęę i się słowem, wyszczerzył.
- cześć dziewczęta. - wpakował się między nie, przecież je znał, cnie?

fifi.

- cześć chłopcze- odparła zerkając na niego, po czym poprawiła mu krawat. - znów się gdzieś balowało, prawdaaa?

vanilla.

cno. xd - hej! - wymruczała, zakładając nogę na nogę. chciała spytac nawet fifjowejdebiljowej czy ma dziwne odruchy, bo jak ma! to trzeba ją oddac to szpitala dla psychicznych!ale się opamiętała, xdd

nate

- tak właśnie. - uśmiechnął się do fifiii. - macie zapalniczkę? i papierosy? - spojrzał całkiem błagalnie.

fifi.

fifjowejdebiljowej ;3
- mam tylko zapalniczkę- tak, gdyż ona zawsze liczyła na dobre serce vanilki która da jej papierosa.

nate

poczuł się nieco osaczony i spojrzał na vanilkę.
i zet fó, idę się ogarnąć.

vanilla.

vanilka zawsze rzuca jak tylko słyszy głos, fifjowej. dobra nie. spojrzała na fifjową, spytała nawet czy ma napisane na czole, kiosk albo coś w tym stylu :c ale wyciągnęła w ich stronę ładną paczkę cytrynowych djalumów, xd

fifi.

ja też zet fó, bo głodnam!
wzięła papieroska jednego odpaliła nawet sama. i dodała do vanilki, że donald pewnie na nią czeka i żeby do niego biegła xd.

vanilla.

więc pobiegła, a fifjowej życzyła, szczęscia. nawet nie wiem, co ona gada bo jest na kacu. xddddddd

nate

kac zabójca. są cytrynowe djarumy ? ;33
podziękował, ładnie i pocałował nawet fifjową w czoło, ale potem się przestraszył, bo być może bler siedzi za jakimś krzakiem i go śledzi.