Brooklyn Bridge

kevin.

szedł sobie mostem, z ręcami w kieszeniach i ze wzrokiem wbitym w ziemię.

fifi.

josephine czy tam fifi jak kto woli stała gdzieś na moście z butelką bananowego soku(!) w ręce.

kevin.

coś mu stanęło na drodze. eche. popatrzył w górę i zobaczył dziewczynę z jego ulubionym sokiem. obmyślał chytry plan. taki jak na reklamie tych ciastek.
- cześć! jak ja dawno cię nie widziałem! - powiedział i poklepał ją po ramieniu. oparł się o barierkę koło niej

fifi.

- że co?- zapytała robiąc wielkie oczy i to nie po to, żeby lepiej go widzieć, bo to nie bajka o kapturku i babciowilku. - znamy się?- zapytała znów, gdyż pomyslała, że ich znajomość jest dość prawdopodobna.

kevin.

zamyślił się. nie wiedział co powiedzieć. podrapał się po karku i popatrzył na nią z uśmiechem.
- znamy się z ogólniaka. - powiedział.

fifi.

- serio?- zapytała rozpromieniona lekko, a przynajmniej taką udawała. - no tak! tylko przypomnij mi swoje imię- odparła, gdyż czuła, że kevinek coś kręci, ale postanowiła kręcić też xd.

kevin.

jęknął tak cicho, że nie usłyszała. eche.
- keeeevin jestem. - przedstawił się.
- ten co rozsadzał kible petardami. - dodał.

fifi.

nie wiedziała nic, o żadnych petardach ani w ogóle o ogólniaku.
- no tak! kevinek!- improwizowała więc i uwiesiła mu się na szyi, gdyż pomyślała, że tak właśnie zachowują się znajomi po iluśtam miesiącach spotkania.

kevin.

roześmiał się.
- a tak na serio, to nie znamy się ze szkoły. - powiedział i ją od siebie odsunął.

fifi.

- a skąd?- zapytała unosząc brwi, chociaż wiedziała, że w ogóle się nie znają xd.

kevin.

- z nikąd. - powiedział - widzę cię po raz pierwszy. - dodał.
patrzał sobie na nią.

fifi.

zaczęła się chichrać trochę głośno i niektóre starsze panie, które nie wiem co tam robiły, patrzyły na nią dziwnie,
- wiem! fifi jestem- odparła.

kevin.

popatrzył na nią zdumiony. myślał, że wyśle mu plaszczaka, czy też splunie mu w twarz.
- małe nieporozumienie. - powiedział spokojnie i popatrzył sobie na jej szyję.
- tak więc gdzie chodziłaś do ogólniaka? - zapytał.

fifi.

- z moimi szkołami bywało naprawdę różnie- stwierdziła odkręcając bananowy sok, po czym upiła go trochę i posmyrała się po szyi, bo chyba ugryzł ja komar! xd i uciekła, bo zapomniała nakarmic kota.